Houston, mamy problem.

Od czwartku, na polu Tournament Course w Golf Club of Houston rusza Houston Open. Pole usytuowane jest niedaleko miasta Humble, położonego na północny wschód od Houston. Posiadający 73-letnią tradycję turniej, pierwotnie rozgrywany był na kilku innych polach. W 2006 roku dotarł wreszcie do Redstone Golf Club, który od 2013 roku znany jest jako Golf Club of Houston.

Golf Club of Houston został zdewastowany, podczas ubiegłorocznego Huraganu Harvey w 2017 roku. Później nastąpiła kosztowna odbudowa po spustoszeniach. Mieszkający w Houston Chris Stroud, zaangażowany w pomoc poszkodowanym, pomógł zebrać 1.2 miliona dolarów!

 

 

Dwie edycje temu, na tym zaprojektowanym przez Reesa Jonesa polu triumfował Russel Henley, który w ostatniej rundzie nadrobił 4-punktowy deficyt i dzięki aż dziesięciu birdie (!), wygrał z trzypunktową przewagą nad Koreańczykiem Sunghoon Kangiem.

 

 

***

W poprzedniej edycji na listę zwycięzców zapisał się sam Ian James Poulter. Jego pierwsza runda tego zakończonego akurat w prima aprilis turnieju, była na tyle słaba, że Ian zaczął nawet wstępnie pakować walizki. Nic dziwnego. Szanse na przejście przez cut nie wyglądały najlepiej. Mało tego. Zanim w czwartek wieczorem zaczął się pakować, chwilę wcześniej zdążył wpaść jeszcze w prawdziwą furię, po tym jak z powodu zapadających ciemności, nie pozwolono mu ukończyć jego marnej rundy, zganiając zamiast tego cały jego flight z ostatniego dołka!

W piątek, bardzo wcześnie rano, wparował więc nabzdyczony na pole, celem dokończenia czwartkowej rundy, odbębnienia rundy piątkowej, po czym planował szybciutko zajrzeć do domu i przemieścić się do Augusty, gdzie czekały na niego obowiązki komentatorskie podczas Masters! Zagrał on rutynowego para na osiemnastym dołku kończąc rundę w bezbarwnych 73 uderzeniach, gdzieś w odmętach klasyfikacji! No i się zaczęło! Nie miał już żadnych oczekiwań i zaczął grać na luzie.

 

 

Na kolejnych 18. dołkach ustrzelił nieprzyzwoite osiem birdie i 10 parów, awansując z pozycji T123 na T23! Po piątkowej rundzie 64, w sobotę dorzucił wysublimowane 65 uderzeń i przed rundą finałową współdzielił pierwszą pozycję razem z 23-letnim Beau Hosslerem! W niedzielnej rundzie oprócz jednego bogeya, zagrał sześć birdie, w tym ten, po którym wszyscy mieliśmy ciarki na plecach!

Na osiemnastym dołku musiał trafić prawie sześciometrowy putt i swoje 67 uderzenie, żeby wskoczyć do dogrywki z młodszym prawie o dwie dekady Amerykaninem!

Co robi Poults? Trafia, wpada w typową dla siebie ekstazę, roznosi swojego oponenta na pierwszym dołku dogrywki i dostaje ostatnie wolne zaproszenie na Masters! Oczywiście nie jako komentator, ale jako gracz: „Niesamowite, że zrobiłem to akurat dzisiaj. To moja pierwsza wygrana strokeplay w USA i nadeszła akurat wtedy, kiedy na szali było też zaproszeniem na Masters! Nie do uwierzenia! Ostatni tydzień był dla mnie bolesny. Przyjeżdżając tutaj byłem zmęczony i sfrustrowany. Chwilę mi to zajmie, zanim się z tym oswoję. Jestem naprawdę nabuzowany. Mówiąc szczerze kilka ostatnich lat było dla mnie jazdą w kolejce górskiej.”

 

 

Faktycznie. Poulter zdążył wcześniej wylecieć poza 200. miejsce w Rankingu Światowym, nie wygrywając nigdzie od ponad pięciu lat. Podczas Dell Technologies Match Play grał fenomenalnie, dopóki ktoś życzliwy nie powiedział mu, że nagrał już wystarczająco na 50 miejsce w rankingu, dające zaproszenie na Masters. Wtedy stracił koncentrację i w efekcie dostał straszliwe baty w meczu ćwierćfinałowym od Kevina Kisnera. Okazało się jednak, że ów życzliwy „matematyk” się pomylił i Poulter zapewnił sobie nie 50, a 51 miejsce w rankingu, nie dające przepustki do Augusty!

Później to wszystko było już nieważne. Po wygranej w Golf Club of Houston awansował na 29 pozycję na świecie i oczywiście pojechał do Augusty, gdzie ciesząc z całym światem ze zwycięstwa Tigera, uplasował się na dzielonej dwunastej pozycji. Z kolei jego nadzwyczajny skok ze 123. miejsca po pierwszej rundzie, był ze statystycznego punktu widzenia najlepszym powrotem w turnieju PGA TOUR od 35 lat!

***

W tym sezonie w związku z gwałtownymi zmianami w kalendarzu PGA TOUR Houston Open nie jest już rozgrywany zgodnie z tradycją jako ostatni turniej przed Masters, z czekającym ostatnim zaproszeniem do pierwszego turnieju wielkoszlemowego w sezonie, ale został przeniesiony do jesiennej ramówki ligi.

W tym roku nie zobaczymy też Poultera, który dość nietypowo, postanowił nie bronić zdobytego 18 miesięcy temu tytułu, lecz zamiast tego udać się na wojaże do Italii.

 

 

W Golf Club of Houston zagrają za to m.in.: Henrik Stenson, Sebastián Muñoz, Cameron Champ, Jason Dufner, Aaron Baddeley, Keegan Bradley, Russell Henley, Hunter Mahan, Pat Perez, Jhonattan Vegas, D.A. Points, Johnson Wagner, Matt Jones, Jimmy Walker, Nick Watney.

 

Transmisje w Golf Channel Polska: czwartek i piątek: 21.00-01.00 /sobota i niedziela: 22.00-01.00!

Komentuje zwiewnie: Jacek Person

 

 

Napisała: Kasia Nieciak

GOLF NA ŚWIECIE
Partnerzy oficjalni