World Golf Hall of Fame – magiczne miejsce na golfowej mapie świata.
Czy jest takie miejsce na ziemi, które powinien odwiedzić każdy golfista? Oczywiście jest ich wiele! Śmiało można do nich zaliczyć St. Andrews w Szkocji, Augusta National i Pinehurst w USA oraz wiele innych, gdzie historia łączy pokolenia. Jest jednak jedno specjalne miejsce, gdzie spotykają się całe zastępy najlepszych i najsłynniejszych golfistów świata, oraz osób które wywarły nieoceniony wpływ na rozwój i promocję naszej ulubionej dyscypliny sportu.
Światowa Galeria Sław Golfa mieści się na Florydzie w St. Augustine, najstarszej europejskiej osadzie w Stanach Zjednoczonych, założonej jeszcze w 1565 roku. Jej historia sięga 1974 roku, kiedy otwarto muzeum sław golfa w Pinehurst, w stanie Karolina Północna. W ten sposób chciano uhonorować najlepszych i najbardziej zasłużonych dla tej gry zawodników.
Muzeum to znajdowało się w sąsiedztwie dołka nr. 5 i tee nr. 6 słynnego Pinehurst No. 2. Pierwsza grupa przyjętych sław, wprowadzona przez prezydenta Geralda Forda, liczyła 13 osób i zawierała naprawdę wielkie nazwiska. Wśród nich prym wiedli: Sam Snead, Arnold Palmer, Jack Nickalaus, Bobby Jones, czy Walter Hagen. Z czasem podjęto starania o połączenie innych lokalnych muzeów i w ten sposób 19 maja 1998 roku otwarto World Golf Hall of Fame. Powstała swoista „wioska golfowa”, gdzie możemy zobaczyć i poczuć historię golfa, sprawdzić swoje umiejętności, a także pograć na polach, które zostały zaprojektowane przez najsłynniejszych graczy w historii.
Wjazd do tego centrum golfowego powinno się zacząć od wizyty w Muzeum Golfa. Jest to dość pokaźny budynek usytuowany w samym centrum kompleksu. W jego sąsiedztwie znajduje się: 18-dołkowe Slammer&Squire, które zaprojektował Bobby Weed we współpracy z Samem Sneadem i Genne Sarazenem, Akademia Golfa PGA, 18-dołkowe pole do puttowania oraz wisienka na torcie, jaką jest kopia dołka nr 17, z niedaleko położonego pola TPC Sawgrass. Możemy po prostu chwycić za kij i zmierzyć się z tym mrożącym krew w żyłach dołkiem i zagraniem na 132 metry na słynną, wzbudzającą pierwotny lęk wyspę. Być może poczujemy się całkiem jak Ricky Fowler w 2015 roku, kiedy wygrywał THE PLAYERS po dogrywce na 17. dołku.
Budynek muzeum składa się z 3. pięter i zajmuje około 7000 m² powierzchni wystawowej i muzealnej. Z najwyższej kondygnacji rozpościera się widok na usytuowaną naprzeciw budynku mapę świata oraz przylegające do centrum golfowego atrakcje. Przy wejściu do samego muzeum można zobaczyć Jima „Mr.58” Furyka i jego podpisaną rękawiczkę wraz z kartą wyników, z niezapomnianego popisu podczas Travelers Championship w 2016 roku. Jest to rekordowy i jak dotąd nie pobity wynik na PGA Tour.
Kolejnym krokiem jest przekroczenie bramki i wejście do pomieszczenia z ekspozycjami muzealnymi. Możemy przeczytać tam jedną ze słynnych myśli legendarnego Bobby Jonesa – założyciela Augusta National i pomysłodawcy turnieju Masters: „ Golf jest najbliższy grze, którą nazywamy życiem. Z dobrych uderzeń otrzymujesz kiepski wynik, z kiepskich uderzeń dobry wynik, ale zawsze musisz grać piłkę z miejsca gdzie leży”. Podziwiać możemy też wiele pamiątek, które przypominają nam tego legendarnego gracza i wizjonera golfa. W międzyczasie przechadzamy się po replice znanego na całym świecie mostku z Old Course w St.Andrews i zwiedzamy kolejne ekspozycje.
Nieocenione jest spotkanie z przewodnikiem, który zapoznaje nas z historią powstania golfa oraz kijów i piłek, które używane były na przestrzeni lat. Wygląd niektórych kijów w niczym nie przypomina tych dzisiejszych. Wspomnieć tutaj można np. „track iron”, którym wybijało się piłkę leżącą przy skałach lub kamieniach. Z kolei piłki wytwarzane z pierza unaoczniają nam ich ewolucję od XV wieku do współczesności.
Wędrując dalej mamy możliwość sprawdzenia swoich umiejętności na greenie wzorowanym na XIX-wiecznym szkockim polu, używając putterów z tamtych czasów. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, zwłaszcza patrząc z perspektywy jakości ówczesnych greenów i porównanie ich z tymi współczesnymi. Wtedy dopiero okazuje się, że naprawdę powinniśmy mniej narzekać na greeny, na których gramy teraz na co dzień.
Kontynuując podróż w czasie możemy podziwiać najważniejsze trofea golfowe z Ryder Cup, Presidents Cup, Masters, US Open, The Open oraz PGA Championship. Jedno spojrzenie na replikę Zielonej Marynarki z turnieju Masters i serce od razu zabije mocniej.
Jest też symulator, na którym możemy zagrać kilka dołków oraz Podium Olimpijskie, gdzie możemy poczuć się chociażby jak złoty medalista z Rio de Janeiro – Justin Rose. Znajduje się tam również fotografia kanadyjskiego gracza George’a Lyona, który był pierwszym złotym medalistą Igrzysk Olimpijskich w 1904 roku.
Przechadzając się dalej możemy podziwiać ścianę z podobiznami członków i członkiń Galerii Sław. Zagłębienie się w tajniki szatni golfowej da nam wyobrażenie co zawodnicy trzymali w swoich szafkach oraz poczuć się na chwilę jakbyśmy byli w ich towarzystwie. Zgromadzone tam pamiątki pokażą nam drogę jaką przebył golf na przestrzeni ostatnich 100. lat.
Bardzo duże wrażenie robi ekspozycja golfistek, które miały niebagatelny wkład w rozwój tej dyscypliny. Jest tu torba golfowa w kolorze złotym upamiętniająca zwycięstwo Patty Berg w pierwszej edycji US Open w 1946 r. Takie legendy kobiecego golfa jak: Laura Davies, Betsy Rawls, Mickey Wright czy Annika Sorenstam mają tutaj należne im miejsce w panteonie mistrzyń.
Dodatkowym punktem wycieczki powinno być pole golfowe King & Bear, które znajduje się w niedalekim sąsiedztwie muzeum. Jest to jedyne 18-dołkowe pole na świecie, które zostało zaprojektowane wspólnie przez Arnolda Palmera i Jacka Nicklausa, wielkich rywali, jednocześnie serdecznych przyjaciół. Nazwa pola pochodzi od ich przydomków i jest sporym wyzwaniem dla graczy na każdym poziomie.
We wrześniu 2017 roku uroczyście przyjęto kolejnych pięciu członków Galerii Sław. Byli to Henry Longhhurst – komentator i dziennikarz zajmujący się golfem, Davis Love III – wciąż grająca ikona golfa i dwukrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych, Meg Mallon – wielka gwiazda kobiecego golfa z lat 80 i 90-tych, Lorena Ochoa – hiszpańska zawodniczka z 27. zwycięstwami w LPGA i dwoma turniejami wielkoszlemowymi oraz Ian Woosnan – wciąż grający w PGA Champions Tour, zwycięzca Masters z 1991 roku.
W taki oto sposób zebrała się grupa 155 członków ekskluzywnego klubu Galerii Sław. Aby tam się znaleźć trzeba wykazać się nie tylko wspaniała grą i niezliczona ilością tytułów. Równie ważna są: postawa w codziennym życiu, wspieranie lokalnego środowiska, relacje międzyludzkie, czy wpływ na rozwój golfa. Obserwując rywalizację obecnego pokolenia graczy możemy mieć pewność, ze ta lista w niedługim czasie będzie znacznie dłuższa.
Wizyta w Golf Hall of Fame zapadnie nam na długo w pamięci i pozwoli spojrzeć na golfa z perspektywy dyscypliny, która łączy ludzi i pokolenia.
Odwiedził, napisał i fotografował: Wojciech Ochocki
Zredagowała: Kasia Nieciak
* Wojtek wrócił do Polski po kilkuletnim pobycie w Południowej Virginii. Od 3 lat jest pasjonatem golfa, zapalonym amatorem z handicapem 22 i gorącym orędownikiem popularyzacji golfa w naszym kraju. Grał w 7. różnych stanach USA, na ponad 41 polach, w tym na Pinehurst No. 2 i Sedgefield CC. Postanowił napisać felieton, który jak widać nam się spodobał.