Tiger Woods, Masters 1997, Augusta National Golf Club. PAP/CAF-EPA TIMOTHY A. CLARY

Tiger Woods wrócił do gry! Naprawdę!

Jest wyjątkową postacią w dziejach sportu. Zmienił całkowicie oblicze dyscypliny, którą wszyscy tak kochamy, przyciągając do niej całe tabuny nowych wyznawców. Absolutnie każdy wie, kim jest Tiger Woods, nawet nie mając bladego pojęcia o golfie.

Zwycięstwo Woodsa w jego pierwszym turnieju wielkoszlemowym było wydarzeniem epokowym, uważanym za początek nowej ery golfa. Nikt przedtem nie wygrał Masters w tak młodym wieku, z tak niskim wynikiem, ani tak miażdżącą przewagą. Zamieszanie jakie wówczas wywołał spowodowało ogromne zainteresowanie całego świata nowym globalnym fenomenem – Tigerem Woodsem, co z kolei diametralnie zmieniło postrzeganie samego golfa! Jeżeli ktoś wcześniej nie miał najlepszego zdania o tej dostojnej dyscyplinie sportu, od tej pory myślał już inaczej. Golf stał się naprawdę ekscytujący. Jeszcze nigdy żadna runda golfa nie zgromadziła przed telewizorami tak licznej widowni jak owej kwietniowej niedzieli 1997 roku!

Później zapanowało już prawdziwe szaleństwo! Rozpoczęła się Tigermania, czyli taka Małyszomania na skalę globalną. Wszędzie gdzie Tygrys grał, rosła lawinowo sprzedaż biletów, a słupki oglądalności przebijały sufit.

Był on pierwszym sportowcem, którego zarobki przekroczyły miliard dolarów, co w 2009 roku było wręcz niewyobrażalną kwotą! W latach 2001-2012 był nieprzerwanie numerem 1 na liście najlepiej zarabiających sportowców globu. Aktualnie zajmuje zaszczytne drugie miejsce na liście wszechczasów, ustępując jedynie innej ikonie sportu, wirtuozowi piłki o nieco większych rozmiarach – Michealowi Jordanowi.

Lata przemijały, a dominacja Tigera wciąż trwała! Przez niewyobrażalne 683 tygodnie był numerem jeden na świecie! Wygrał w sumie 106 turniejów, w tym 79 na PGA TOUR, z czego 14 wielkoszlemowych! Taka forma nie może jednak trwać wiecznie. Zaczął on zmagać się z kontuzjami i innymi problemami. Z różnych powodów miał krótsze lub dłuższe przerwy w grze, po których następowały wzbudzające ogromne zainteresowanie powroty.

***

Teraz wraca ponownie. Tym razem już po czwartej operacji kręgosłupa i jak zapewniają lekarze, tym razem wszystko powinno być już dobrze. Powrót, który aktualnie obserwujemy, zaczął się już w grudniu, podczas Hero World Challenge. W tym kameralnym turnieju na Bahamach, w którym zagrało 18. zaproszonych czołowych zawodników świata, Tygrys zajął świetną, dzieloną z Mattem Kucharem – dziewiątą pozycję.

Podczas trzech kolejnych występów, tym razem należących już do najlepszej golfowej ligi świata – PGA TOUR, grał ze zmiennym szczęściem. W Farmers Insurance Open uplasował się na dzielonej 23. pozycji. W kolejnym turnieju, którego był nawet gospodarzem – Genesis Open, grał na tyle źle, że po dwóch dniach nie awansował do kolejnych dwóch rund, dając sobie przy okazji czas na przygotowania do kolejnego turnieju, który zaczynał się za kilka dni. Czas ten wykorzystany został efektywnie i podczas Honda Classic Tygrys był już zupełnie innym graczem, zajmując świetną 12. pozycję.

***

Apetyty kibiców i samego Tigera zostały rozbudzone na poważnie! Nie na darmo. Tiger w  ostatnim turnieju – rozgrywanym na bardzo trudnym Copperhead Course, na Florydzie, grał już jak za swoich najlepszych lat, czyli po prostu genialnie!

Jeżeli ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości, teraz ich już mieć nie powinien. Tiger wrócił! Kropka.

Był jedynym graczem, spośród całej 145 – osobowej stawki, który podczas każdej rundy uzyskał wynik poniżej par pola! Ostatecznie zajął drugą pozycję, wspólnie z innym Amerykaninem – Patrickiem Reedem. Skorzystał na tym zwycięzca – Anglik Paul Casey, zdobywając po 9-letniej przerwie swoją drugą wygraną na PGA TOUR.

Ernie Els, który podobnie jak Tiger został powołany na funkcję kapitana podczas Presidents Cup w 2019 roku, ewidentnie był pod wrażeniem formy Tygrysa: „ Podglądałem jego swing i jest on naprawdę dobry. Tiger puttuje dobrze, jego krótka gra wygląda bardzo dobrze i jest pełen dobrej energii. ”

Tiger zagrał w tym turnieju po raz pierwszy w swojej karierze, a pod koniec rundy finałowej zabrakło mu jednego uderzenia, żeby dostać się do dogrywki! Mógł tego dokonać jeszcze na ostatnim greenie, trafiając putt na birdie z 13. metrów. Piłka jednak potoczyła się 80 centymetrów za krótko i szansa na dogrywkę pękła jak bombka choinkowa.

Chwilę wcześniej nieprawdopodobnie rozbudził nadzieje, kiedy po 16. dołkach, na których po prostu nic nie wpadało, trafił w końcu elektryzujący putt z ponad 13. metrów na birdie! Po skończonej rundzie powiedział: „Było blisko. Miałem dzisiaj szansę. Niestety nie czułem się wystarczająco pewnie z moimi ironami i z tego powodu grałem trochę konserwatywnie. Potrzebowałem tylko trochę lepszej gry na dołkach par5”

Minęło długich 1659 dni od czasu, kiedy dzisiaj już 42- letni Tygrys zakończył ostatnio turniej PGA TOUR w najlepszej piątce. Jeszcze pół roku temu jego perspektywy nie wyglądały różowo, a dzisiaj czuje się na tyle dobrze, żeby zaskakiwać nas swoją mocą i możliwością gry w czterech turniejach na przestrzeni 5 tygodni. To coś czego mało kto mógł się spodziewać jeszcze nie tak dawno temu, zwłaszcza  najszybszego odnotowanego „machnięcia” kijem w tegorocznych statystykach PGA TOUR. (!)

https://www.facebook.com/GolfDigest/photos/a.210060213728.129502.22983068728/10156416860693729/?type=3&theater

W turnieju zwyciężył tylko dwa lata młodszy – Paul Casey, zdobywając swój drugi tytuł na PGA TOUR. Do tej pory znany był raczej ze świetnej gry przed rundą finałową i dość widowiskowym rozsypkom ostatniego dnia zmagań. Tym razem było inaczej. Jego najsłabszym momentem była trzecia runda zagrana w 71 uderzeniach, a szczególnie jej druga dziewiątką zagrana na +3, z fatalnie wyglądającym doublem na szesnastce i bogeyem na dwunastce.

W niedzielę wbrew dotychczasowym zwyczajom zagrał fenomenalnie, wyrównując najniższy wynik dnia – 65, ustrzelony jeszcze tylko przez Sergio Garcię! Po skończeniu rundy czekał długo i w pełnym napięciu na rozwój sytuacji.

Po piętach deptał mu oprócz Tigera jeszcze energetyczny jak elektrownia atomowa – Kapitan Ameryka – Patrick Reed, którego szanse skończyły się dopiero po zagraniu bogeya na ostatnim dołku.

Przed nami kolejne emocje, tym razem w wygrywanym ośmiokrotnie przez Mr. Woodsa – Arnold Palmer Invitational!

 

Napisała: Kasia Nieciak

Golfowe Newsy
Partnerzy oficjalni