The Open.
Pod koniec ubiegłego wieku, w Carnoustie, największy turniej golfowy globu, miał zupełnie nieprawdopodobny przebieg, na myśl o którym wciąż włos jeży się na głowie. W tym roku, areną zdarzeń jest to samo, piekielne pole. Po wielu latach przerwy, zmierzy się z nim również Tiger Woods, powracający w to miejsce po niezliczonych kontuzjach i innych problemach natury różnej. Emocje być może wymkną się spod kontroli. Pokażemy to wszystko. Bez cenzury. Na żywo!
Spośród czterech największych i najbardziej prestiżowych turniejów golfowych na świecie, The Open jest najstarszy. Rozgrywany jest corocznie w trzeci weekend lipca na jednym z pól typu links, w Szkocji lub Anglii. Tylko raz rozegrany był w Irlandii Północnej.
Jego początki sięgają XIX wieku, kiedy to w 1860 roku, rozegrano pierwszy turniej na polu golfowym Prestwick, w południowo-zachodniej Szkocji. W szranki stanęło ośmiu golfistów – zawodowców, aby spośród siebie wyłonić mistrza. Po rozegraniu trzech rund na 12 – dołkowym polu, zwyciężył Willie Park Senior, który pokonał dwoma uderzeniami legendarnego Toma Old Morrisa.
Zwycięzca otrzymał nagrodę w postaci skórzanego pasa o wybujałej wartości 25£. Ufundował go Earl of Eglinton, który był zauważalnie zafascynowany historią średniowiecza i w ten sposób chciał uhonorować najlepszego gracza. Zwycięzca musiał zagwarantować komitetowi zawodów, że trofeum będzie bezpieczne pod jego nadzorem i dostarczone na kolejne zawody. Wprowadzono również zasadę, że pozostanie ono własnością tego gracza, który wygra trzy razy z rzędu. W kolejnym roku zmieniono nieco formułę i zaproszono do rywalizacji amatorów.
W 1870 roku, Tom Morris Junior wygrał turniej po raz trzeci i wtedy zaczęto szukać nowego trofeum. Z uwagi na brak porozumienia pomiędzy klubami, nie rozegrano turnieju w kolejnym roku. Po usilnych dyskusjach, 11 września 1872 roku, zadecydowano, że zwycięzca otrzyma medal, a nowym trofeum stanie się srebrny Dzban na Wino – Claret Jug. Postanowiono, że nazwisko zwycięzcy z 1872 roku będzie wygrawerowane na nowym trofeum, przyznawanym oficjalne od roku 1873. W takich to okolicznościach powstał jeden z najbardziej pożądanych i rozpoznawalnych pucharów w historii sportu. Począwszy od 1927 roku, zwycięzca otrzymuje replikę pucharu , a oryginał jest przechowywany w The Royal and Ancient Golf Club. Z kolei najlepszy amator startujący w turnieju, otrzymuje srebrny medal z podpisem First Amateur, a od 1972 roku każdy uczestnik o statusie amatora, grający w niedzielnej rundzie finałowej – medal brązowy.
Charakterystyczne dla The Open jest to, że są one rozgrywane na polach golfowych typu links, wijących się gdzieś na wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Pole zwykle zapewnia dodatkowe atrakcje w postaci porywistego wiatru, deszczu, wysokiej trawy czy też sporej ilości małych, bardzo głębokich i wzbudzających prawdziwą trwogę bunkrów. Bliskość oceanu oraz sceneria niczym ze średniowiecznych filmów o rycerzach dopełnia wrażenia, że jest to turnieju wyjątkowy. Taki właśnie jest The Open. Sprawdza umiejętności gry najlepszych z najlepszych, w szczególnych warunkach, łącząc golf z wyzierającą spod każdego źdźbła trawy – historią!
Na przestrzeni wieków gra toczyła się na całej palecie wspaniałych pól golfowych. Najbardziej wysunięte na północ jest Carnoustie – arena tegorocznej, już 147. edycji turnieju. Gościło ono golfistów już siedmiokrotnie w swojej historii! Pole znane jest z piekielnej trudności i niemożliwie wymagających czterech ostatnich dołkach.
Najlepszą rundę turniejową zagrał tam Steve Stricker w 2007 roku, zapisując na karcie wyników imponujące jak na to pole 64 uderzenia. Całe zagadnienie bardzo trafnie podsumował Sir Michael Bonallack: „Kiedy wieje wiatr, jest to najtrudniejsze pole w Brytanii. A kiedy nie wieje, i tak prawdopodobnie jest ono najtrudniejsze.” Średnia uderzeń podczas 2007 The Open wynosiła na 18 dołku, par 4 zwanym przewrotnie – Home, aż 4,61!
Na przestrzeni lat areną kolejnych edycji turnieju były tak znakomite pola jak Old Course w St Andrews, Muirfield, Turnberry, Royal Troon Golf Club czy też Royal Birkdale Golf Club.
Jak każdy turniej, tak i ten miał swoich bohaterów i wielkich przegranych. Łzy szczęścia mieszały się z frustracją, rozczarowaniem czy też sportowym dramatem. Pierwszym wielkim wygranym The Open był Tom Morris Junior, który zwyciężył jako najmłodszy zawodnik w historii, mając 17 lat , ale też jako jedyny cztery razy pod rząd. Jego późniejsze losy potoczyły się tragicznie i nigdy nie dowiemy się, ile razy jeszcze mógł wygrać ten wspaniały turniej.
Wielkim przegranym z 1999 roku jest francuski golfista Jean van de Velde, który prowadził w finałowej rundzie. Stając na osiemnastym tee, potrzebował zaledwie podwójnego bogeya , aby stać się pierwszym francuskim zwycięzca od 1907 roku. Po zupełnie nieprawdopodobnych wydarzeniach, skończył ten dołek grając +3, a następnie stracił zwycięstwo w trzyosobowej dogrywce na rzecz Szkota Paula Lawrie.
Największą liczbę wygranych zanotował natomiast Harry Vardon. Wygrywał on turniej sześciokrotnie, co jest rekordem wszechczasów. Do grona zwycięzców należą też Bobby Jones, Walter Hagen, San Snead, Arnold Palmer, Gary Player czy też Tiger Woods, który triumfował tam trzykrotnie. W roku 1930 ówczesny zwycięzca Bobby Jones, grający jako amator, otworzył sobie drogę do wygrania czterech turniejów wielkoszlemowych – Grand Slam w jednym roku kalendarzowym. Aby uświetnić ten ważny moment w historii golfa w 75. rocznicę tego wydarzenia wyprodukowano replikę zestawu czternastu kijów, które używał Jones w czasie tamtej krucjaty po Grand Slam.
Warto też wspomnieć o co najmniej trzech wielkich torreadorach The Open, którzy swoją grą zaczarowali i porwali tłumy. W pierwszej kolejności wspomnijmy Toma Watsona, który zwyciężał pięciokrotnie. Jego zwycięstwa w 1975, 1977, 1980, 1982 i 1983 robią wielkie wrażenie.
Jednak to co wydarzyło się podczas The Open w 2009 roku, rozgrywanym w Turnberry mogło na zawsze przejść do historii golfa i wprowadziło widzów na całym świecie w istną gorączkę. Prowadząc po drugiej i trzeciej rundzie potrzebował on para na ostatnim dołku, aby wygrać po raz szósty. Niestety, bogey oznaczał dogrywkę ze Stewartem Cinkiem w formacie 4 – dołkowej dogrywki i ostateczną porażkę sześcioma uderzeniami. W momencie rozgrywania turnieju Tom Watson był już prawie (!), który grał jak natchniony i delikatnie zawstydzał młodszych kolegów.
Wielkim zwycięzcą był również niesamowity Jack Nicklaus, 18-ktotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych. Trzy z nich pochodzą właśnie z The Open. Po raz pierwszy w 1966 roku, na polu w Muirfield, gdzie jego znakiem firmowym była niesamowita gra żelazami. Precyzja, konsekwencja, wystrzeganie się błędów i czasami konserwatywna taktyka, znakomicie sprawdzały się na brytyjskich polach. Dwa kolejne triumfy dorzucił w St. Andrews. Pierwszy w 1970 roku, po dramatycznej dogrywce drugiego dnia i szalonej radości po zwycięskim trafieniu, kiedy jego putter wyrzucony w powietrze, omal nie uderzył Douga Sandersa! Trzeci trumf to rok 1978, po świetnie rozegranej końcówce i właściwym doborze kijów podczas uderzeń z tee.
Zwycięstwo Seve Ballesterosa w 1979 roku było swoistym kołem zamachowym dla nowego pokolenia fanów golfa. Hiszpański golfista cechował się ekstrawagancją, nieprzewidywalnością i swoistą dzikością na polu golfowym. Zupełnie magiczna krótka gra i wyczucie brytyjskich greenów pozwoliły mu zyskać sympatię miejscowych fanów i sportową nieśmiertelność. Na szesnastym dołku, po otrzymaniu uwolnienia bez kary, po wylądowaniu na tymczasowym parkingu, zamienił to wydarzenie na spektakularne birdie! Kolejne wygrane w 1984 roku, w St. Andrews i w 1988 w Lytham, potwierdziły klasę sportową wspaniałego Sevego.
Tradycja turnieju i jego charakter na trwałe wpisały się w kalendarz golfowych wydarzeń na świecie. Organizatorzy każdego roku dokładają wszelkich starań, aby zawodnicy wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i zmierzyli z wyzwaniem, jakie przyświecało golfowym pionierom. Dobór kijów, strategii oraz dostosowanie się do zmieniających warunków pogodowych jest kluczem do sukcesu. Ten kto tego dokona, otrzyma nagrodę w postaci golfowej wieczności i miejsca w panteonie wielkich mistrzów tej niezwykle trudnej i jednocześnie piekielnie fascynującej gry.
***
Transmisje 147 The Open w Golf Channel Polska:
W czwartek i piątek, od 7.30!
W sobotę, od 11.00!
W niedzielę, od 10.00!
Będzie się działo!
Napisał: Wojtek Ochocki
Zredagowała i ostatni szlif nadała: Kasia Nieciak