Adrian Meronk i chińska przygoda!
Adrian Meronk ostatnie dwa tygodnie spędził w Chinach, gdzie grał jak z nut w jak się później okazało, dwóch ostatnich turniejach swojego pierwszego, pełnego sezonu Challenge Tour. Jeszcze wcześniej dzięki świetnej grze i dzielonej jedenastej lokacie, na wspaniałym irlandzkim polu Concra Wood, zapewnił sobie specjalne zaproszenie do Chin od dyrektora Challenge Tour …
Poza granicami Polski Adrian rozegrał w tym sezonie naprawdę imponującą liczbę 24. turniejów. Zaczął jeszcze w grudniu ubiegłego roku, od trzech występów na European Tour – daleko, po drugiej stronie świata – w Australian PGA Championship, gdzie zwyciężył – teraz gwiazdor PGA TOUR – Cameron Smith.
Później od razu przeskoczył do RPA, a w lutym znowu leciał do Australii – na ISPS Handa World Super 6 Perth. W marcu wyruszył do Kenii, gdzie w 2017 roku od mocnego akcentu rozpoczynał swoją przygodę na Challenge Tour– zajmując tam fantastyczną pozycję T5, ocierając się na 72 dołku o eagla, który dałby mu miejsce T3.
Cały sezon przebiegał raz gorzej raz lepiej. Łatwo można to prześledzić wchodząc na stronę Challenge Tour, więc oczywiście nie będziemy analizować poszczególnych występów. Na pewno można stwierdzić jedno – Adrian lubi końcówki sezonu!
Tak było w poprzednim sezonie, kiedy to wprowadził swoich kibiców w stan ekstatyczno – przedzawałowy, niemalże wygrywając przedostatni turniej sezonu – Ras Al Khaimah 2017 Golf Challenge, gdzie na pierwszym dołku dogrywki jego birdie, okazało się niewystarczające na eagle Jensa Dantorpa, który w dodatku wszedł do tej dogrywki, grając birdie na osiemnastce!
Tamten niesamowity występ dał mu w ostatniej możliwej chwili awans do finałowego NBO Golf Classic Grand Final, gdzie z kolei uplasował się na dzielonej jedenastej pozycji. Do awansu do najlepszej piętnastki rankingu – dającej awans na European Tour, potrzebował wówczas przynajmniej drugiego miejsca w Omanie. W przeliczeniu na uderzenia zabrakło ich wówczas sześciu.
***
W tym roku zabrakło Adrianowi … jednego uderzenia, żeby awansował do TOP 45 rankingu, co z kolei upoważniałoby go do gry w finałowym turnieju sezonu – Ras Al Khaimah Challenge Tour Grand Final, rozgrywanym w dodatku na polu, na którym tak rozszalał się rok temu!
Człowiek lata po świecie, gra, ze zmiennym szczęściem, odnajduje wreszcie wyborną formę, gra jak natchniony i w końcu okazuje się, że brakuje mu JEDNEGO uderzenia, żeby móc wystąpić w Wielkim Finale i mieć szansę na bezpośredni awans do wyższej ligi, z pominięciem nie najłatwiejszej drogi, jaką jest osławiona Q-School!
Niezbadane są wyroki golfowej pełni szczęścia …
***
Adrian wprost z lotniska w Pekinie, na 20 minut przed wylotem do Wrocławia, z przesiadką w Kijowie i Warszawie, zdradził naszej redakcji nieco więcej szczegółów, emocji i smaczków swojej chińskiej przygody oraz opowiedział o najbliższych planach.
Golf Channel Polska: Opisz swoje wrażenia z Chin i swój stosunek do rozstrzygnięć, które tam miały miejsce.
Adrian Meronk: Tak, zabrakło mi jednego uderzenia, ale nie ma się co tym przejmować, już tego nie zmienię. Trzeba iść dalej.
GCP: Grałeś świetnie. Cała Polska tym żyła, a media społecznościowe Golf Channel Polska, w zasadzie były całe Twoje.
A.M : Dziękuję za doping. Tak, to były solidne dwa tygodnie i szkoda, że nie mogę zagrać w finale. Czuję w nogach te wszystkie przechodzone kilometry i jestem trochę zmęczony. Dałem z siebie wszystko. Niestety to nie wystarczyło.
GCP: Czy grając rundę finałową Foshan Open, zdawałeś sobie sprawę, czułeś jaka jest sytuacja rankingowa?
A.M: Nie wiedziałem dokładnie jak to wszystko się ułoży, ale grając czułem, że będzie bardzo blisko.
GCP: Czy Tata był Twoim caddym? Jak układała się Wam współpraca?
A.M Tak, Tata był moim caddym w obu turniejach. Było ciężko… Nie było łatwo ponieważ okazało się, że caddy nie mógł korzystać z wózka i musiał na plecach nosić torbę, która „trochę” waży. Na szczęście nie miałem „tour baga”, bo wtedy byłoby tym bardziej nieciekawie. Tata jednak poradził sobie i był bardzo dobrym caddym.
GCP: Jakie są Twoje najbliższe plany?
A.M: W pierwszym tygodniu listopada gram w drugim etapie Q-School. To jest ostatnia szansa na pełną kartę do gry w przyszłorocznym European Tour. Zobaczymy jak się sprawy potoczą.
GCP: Co funkcjonowało najlepiej w Twojej grze, a co nieco gorzej?
A.M: Przez całe dwa tygodnie miałem bardzo solidny drive. Trafiałem dużo fairwayów, i zwykle byłem na nich w dobrych pozycjach. Dobrze również grałem ironami. Putting też był coraz lepszy, ale moim zdaniem tutaj jest jeszcze sporo do poprawy. Ogólnie, grałem stabilnie i równo.
GCP: W trakcie obu turniejów, ale przede wszystkim w Foshan Open wyniki uzyskiwane przez graczy był bardzo niskie. Co tam się działo? Pole było łatwe, czy były inne przyczyny?
A.M: Pole wcale nie było łatwe. Takie wyniki brały się z wręcz idealnej, bezwietrznej pogody.
GCP: Podobnie jak Ty, również Twój dobry kolega – Mateusz Gradecki, również już zapewnił sobie udział w przyszłorocznym Challenge Tour. Jeśli razem będziecie tam grać, pewnie będzie Wam dużo raźniej razem. Będziecie mogli wspierać się nawzajem, podróżować, dzielić pokoje hotelowe, itp.
A.M: Na pewno będzie nam dużo raźniej razem, ale póki co miejmy nadzieję, że jednak dostanę się do European Tour. Więc na razie poczekajmy z odpowiedzią na to pytanie. Teraz myślę o Q-School. Rozpoczynam ją od drugiego etapu. Później mam nadzieję na etap finałowy – sześciodniowy turniej rozgrywany pod Barceloną, na polu które znam sprzed roku.
GCP: Na zakończenie opowiedz jeszcze o Akademii Golfa, którą prowadziłeś po drugim dniu Foshan Open.
A.M: To było prawdziwe szaleństwo! Przyszło sporo chińskich wolontariuszy, dzieciaków, nastolatek! I kiedy oni widzą golfistę, szczególnie mnie – dwa metry wzrostu, człowieka który już na pierwszy rzut oka NIE jest Chińczykiem, to wszyscy nagle dostają gorączki! Również … mój Tata podpisywał autografy i pozował do zdjęć. To było bardzo sympatyczne szaleństwo. Do Akademii wyznaczono mnie oraz kilku innych graczy. Uczyliśmy wszystkich chętnych, kibiców i wolontariuszy w specjalnej Wiosce Golfowej. Wszystko połączone było ze zdjęciami i autografami, taka miła interakcja z fanami. To bardzo pouczające doświadczenie.
GCP: Nie wątpię! Dziękuję za rozmowę. Pomyślnych wiatrów!
A.M: Dziękuję! Lecę!
***
Adrian swoje trzy ostatnie występy: Monaghan Irish Challenge, Hainan Open i Foshan Open zakończył na pozycjach T11, T15 i T7! Do finału cyklu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zabrakło mu 2000 Euro z groszami! Różnica pomiędzy miejscem T7, a T3 stanowiła jedno uderzenie, a różnica finansowa – to było już ponad 16 000 Euro! Można więc pokusić się o mocno abstrakcyjne stwierdzenie, że zabrakło około 1/7 uderzenia do Grande Finale Challenge Tour!
Dla Adriana to jednak nie koniec rywalizacji w tym roku. Mimo już zapewnionego miejsca na kolejny sezon w Challenge Tour, pod koniec kolejnego tygodnia zmierzy się on w osławionej – Qualifying School, w Alicante, w Las Colinas Golf&CC, gdzie powalczy o miejsce w finałowym etapie Q-School.
Będzie to jeden z czterech odbywających się równolegle turniejów, drugiego etapu Q-School. Do etapu finałowego: Q-School awansuje 25% wszystkich uczestników etapu drugiego, czyli około 80 graczy. Tak więc chcąc awansować, Adrian potrzebuje uplasować się mniej więcej w TOP 20 drugiego etapu.
Z kolei spośród uczestników etapu finałowego, rozgrywających dzień po dniu, sześć (!) rund golfa, którzy rywalizować będą również w Hiszpanii, tylko 25-ciu graczy z najlepszymi wynikami otrzyma kategorię 15 w European Tour!
#GoMeronk!
Profil Adriana na stronie Challenge Tour
Napisała i rozmawiała z latającym Maestro: Kasia Nieciak
Zdjęcia dzięki uprzejmości: Team Meronk.