Ten 148 metrowy stadionowy dołek jest jednym z najkrótszych na PGA Tour. Otoczony 3-piętrowymi trybunami, mogącymi pomieścić nawet 20 000 widzów, odżywa w stopniu niebywałym na czas trwania Waste Management Phoenix Open. Atmosfera, która towarzyszy graczom jest niespotykana na jakimkolwiek innym obiekcie golfowym. Czasami dzieją się tam wręcz dantejskie sceny, zwłaszcza kiedy ktoś akurat trafi hole in one i z pulsujących trybun, na wypielęgnowane trawniki lecą tysiące pustych lub prawie pełnych puszek po piwie!
Phoenix Open – kontrolowane szaleństwo.
Jest sporo słynnych dołków par 3. Wszyscy ekscytujemy się przerażającą wyspą siedemnastego dołka TPC Sawgrass, która w ułamku sekundy wywraca klasyfikacje turniejowe do góry nogami. Tak było chociażby w 2013 roku, podczas uznawanego przez niektórych za piąty turniej wielkoszlemowy – The Players Championship.
Kiedy na tee wkraczał Sergio Garcia, prowadząc w tym momencie wspólnie z Tigerem Woodsem, coś ewidentnie wisiało w powietrzu. Dwie utopione piłki zrobiły swoje. Oszołomiony Sergio zarejestrował dramatycznego „quada”, zdążył jeszcze utopić swój tee shot na osiemnastce i zakończyć turniej na … ósmej pozycji.
Słynna dwunastka na Auguście też potrafi zebrać tragiczne żniwo. Zapewne wciąż w pamięci mamy widowiskową katastrofę, jaką przeżył na tym dołku Jordan Spieth, który w 2016 roku, podczas rundy finałowej Masters, posłał dwie piłki do wody. Grając tam +4, bezpowrotnie stracił prowadzenie w turnieju, spadając natychmiastowo na dzielone trzecie miejsce.
Sławna jest nieziemsko piękna, z greenem nad samym oceanem – krótka siódemka na Pebble Beach Golf Links. Nie ustępują jej również liczący zaledwie około 110 metrów Postage Stamp, ósmy dołek na Royal Troon, z malutkim greenem, otoczonym pięcioma wrednymi bunkrami, czy wspaniała szesnastka na legendarnym Cypress Point.
Jest mnóstwo krótkich dołków, o których spokojnie można napisać całą encyklopedię. Nic jednak nie jest w stanie równać się z The Coliseum – szesnastym dołkiem Stadium Course, na TPC Scottsdale. I bynajmniej nie chodzi tutaj ani o zapierające dech w piersi widoki, projekt, czy stopień trudności. Tutaj atutem jest coś zupełnie innego. W tym miejscu rządzą: hałas, szaleństwo i zabawa, która trwa od wczesnych godzin porannych, aż do zmierzchu!
Kibice nieustannie tam balują, caddy urządzają sobie zawody, kto pierwszy dobiegnie do greenu, a gracze podgrzewają tę i tak gorącą atmosferę do granic niemożliwości. Gwiazdorzy golfa tańczą, wykonują różne dziwne gesty, przebierają się w niecodzienne stroje, a po drodze na green rzucają w trybuny tonami gadżetów, które przygotowują specjalnie na tę okazję. Reakcje publiczności na oglądane zagrania są skrajne. Od szalonej euforii po świetnych zagraniach, po wściekłe buczenie, jeśli jakiś nieszczęśnik nie trafi na green tego krótkiego dołka, na który zwykle wystarczy 9 iron! Montaż samych trybun trwa dwa miesiące. Turniej reklamowany jest nie bez kozery jako „Największe Widowisko na Trawie”. W 2017 roku odwiedziło go zatrważające 655 434 kibiców!
Phoenix Open rozegrany został po raz pierwszy w 1932 roku, pod nazwą Arizona Open. Turniej przyjmował różne nazwy, a jako Waste Management Phoenix Open znamy go już dosyć dawno, bo od 2010 roku, kiedy to wygrywał tam Hunter Mahan. Gra toczyła się początkowo, na zmianę na dwóch polach – w Phoenix Country Club i Arizona Country Club. Otwarty w 1987 roku The Stadium Course, zaprojektowany został przez Toma Weiskopfa i Jaya Morrisha specjalnie z myślą o Phoenix Open, gdzie gra przeniosła się w tym samym roku. Stadium Course jest częścią 36 – dołkowego obiektu – TPC Scottsdale, znajdującego się w mieście Scottsdale, w Arizonie.
Lista triumfatorów turnieju zawiera między innymi takie nazwiska jak: Byron Nelson (2), Ben Hogan (2), Bobby Locke, Billy Casper, Ken Venturi, Arnold Palmer (3), Jack Nicklaus, Johnny Miller (2), Ben Crenshaw, Tommy Armour, Vijay Singh (2), Phil Mickelson (3), Brooks Koepka, Hideki Matsuyama (2).
Nigdy nie zwyciężał tam Tiger Woods, za to jest on autorem fantastycznego hole in one, trafionego w 1997 roku! W 2016 roku hole in one popisał się tam również … ROBOT, zwany LDRICK. Tak, imię robota nie było przypadkowe.
Wówczas stało się jasne, że nikt z trójki mocarzy – Fowler, Mickelson, Rhambo nie liczy się już w decydującej rozgrywce. Chez jednak dalej był w grze, trafiając na dwóch ostatnich dołkach niesamowite birdie. Wymusił on, grając doskonałe 66 uderzeń, już czwartą dogrywkę z rzędu, graną w tamtym sezonie PGA Tour! Tym razem jednak, w przeciwieństwie do ostatniej 6-dołkowej dogrywki, pomiędzy Jasonem Dayem i Alexem Norenem, w Farmers Insurance Open, sprawy potoczyły się błyskawicznie. Gary Woodland, już na pierwszym dołku playoff, dzięki zagraniu para na osiemnastym dołku, mógł świętować zwycięstwo – pierwsze od 2013 roku, kiedy triumfował w Reno–Tahoe Open.
W turnieju, oprócz uczestników ubiegłorocznej dogrywki, zagrają również: Phil Mickelson, Rickie Fowler, Justin Thomas, Jon Rahm, Bubba Watson, Cameron Champ, Matt Kuchar, Tony Finau, Hideki Matsuyama, czy Tyrrell Hatton.
Power Rankings @WMPhoenixOpen:
10. @TonyFinauGolf
9. @RickieFowler
8. @JustinThomas34
7. @XSchauffele
6. @GaryWoodland
5. @PhilMickelson
4. @WebbSimpson1
3. Matt Kuchar
2. @JonRahmPGA
1. https://t.co/iHhpKPcQcg— PGA TOUR (@PGATOUR) January 28, 2019
Transmisje w Golf Channel Polska: od czwartku do niedzieli, codziennie od 21.00.
Komentują: Piotr du Château i Mateusz Kniaginin
Zapraszamy!
Napisała: Kasia Nieciak