AUSTIN, TX – MARCH 26: Dustin Johnson of the United States poses with the Waler Hagen Cup at the World Golf Championships – Dell Technologies Match Play at Austin Country Club on March 26, 2017 in Austin, Texas. (Photo by Stan Badz/PGA TOUR)

Johnson wygrywa ostatni, brakujący tytuł z serii WGC

Mecz finałowy: Dustin Johnson (1) pokonał Jona Rahma (21), 1 dołkiem. Po ekscytacji większością meczów w całym turnieju, po niezliczonej ilości birdies i nieziemskim „metrażu” drivów, ten mecz mógł trochę rozczarować. Przynajmniej mnie. Spodziewałem się fajerwerków od dwóch najdalej uderzających na świecie golfistów. Oczywiście, obydwaj gracze musieli być zmęczeni, ponieważ w ciągu 5 dni rozegrali 7 meczów. Nie wpłynęło to jednak na ich możliwość ustanawiania nowych rekordów odległości. Odbiło się to jedynie na celności… Dustin objął prowadzenie po trzecim dołku i, tak jak w całym turnieju,  nie oddał go już do końca rundy. Można jednak powiedzieć, że Jon Rahm pomógł mu w tym niezmiernie. Nie trafiał fairwayów, nie wrzucał puttów… No ale mógł. Wygrała psychika Dustina, który, pomimo słabej gry (rundę ukończył miernym jak na jego możliwości wynikiem 1 poniżej Par), przez całą rundę robił to, co okazało się wystarczające. Wygrał turniej Parem na dołku 18, Par-4, po tym jak Jon Rahm przebił Green z tee na tylną krawędź i nie udało mu się zrobić z tej pozycji birdie. No, ale Rahm miał niewielkie szanse zaczynając tę nierówną walkę przeciwko numerowi 1 na świecie, który właśnie wygrał swój trzeci turniej w tym sezonie. Czy było warto oglądać? Jak najbardziej…

Mecz pocieszenia: Bill Haas (42) pokonał Hideto Taniharę (54), 2&1. Tanihara objął wczesne prowadzenia na drugim dołku, po tym jak Bill zrobił na nim bogeya. Haas wyrównał na dołku 5 wrzucając na birdie i po 6 dołkach obaj gracze remisowali i byli równo z Par. Co wydarzyło się dalej? Ano, nasz samuraj zrobił hole-in-one na siódmym dołku, z 201 jardów, uderzając 6-żelazo. I ponoć jest on jednym z krócej uderzających  graczy w tym turnieju… Do końca rundy obydwaj próbowali tylko zrobić jak najmniej bogeyów, i to Pary głownie wygrywały dołki. No może poza dołkiem 12, Par-5, gdzie Hideto znowu na krótko się przebudził i uderzył z ponad 200 jardów na parę metrów od dołka i wygrał go eaglem. Od 13 dołka Tanihara zrobił jednak 3 bogeye i przegrał mecz na 17 robiąc 3 putty z 10 metrów. I w tym meczu obydwaj gracze skończyli rundę w okolicy Par pola. Jest jednak jedna bardzo pozytywna rzecz. Tanihara, który na swoim koncie ma już 13 zwycięstw, głównie na Asian Tour, i zaczynał turniej z pozycji 54 na świecie, wszedł do pierwszej pięćdziesiątki i po raz pierwszy zakwalifikował się do Masters, które rozpoczyna się już za niecałe 2 tygodnie.

Autor: Jacek Gazecki

Golfowe Newsy
Partnerzy oficjalni