Gradi atakuje!
Mateusz „Gradeusz Tadeusz” Gradecki lubi zaszaleć. Oczywiście w czysto golfowym sensie. Coś po prostu czasami w niego wstępuje i wtedy jest naprawdę widowiskowo. Właśnie tak było podczas pierwszej rundy, pierwszego turnieju cyklu Alior Bank PGA Polska Tour – Gradi Invitational by John Deere, rozgrywanego na jego rodzinnym polu – Gradi Golf Club.
Prawdziwe apogeum tego szaleństwa nastąpiło na drugiej dziewiątce wspomnianej rundy, kiedy to nie zważając na nic, zagrał on siedem uderzeń poniżej par, na ostatnich sześciu dołkach! Sam Mateusz tak zapamiętał tamte wydarzenia: „ Na jedenastym dołku zagrałem bogey. Na dwunastce miałem ciśnienie, żeby nie pójść bogey – bogey. Trafiłem jednak 4-metrowego putta na par i wtedy wszystko się zaczęło… Po dwóch birdie trafiłem driverem na trzy metry od flagi na 15. i zrobiłem eagle. Na 16. zagrałem birdie. Na 17. nie trafiałem na eagla i miałem tap in na birdie. Na 18. wcelowałem długiego putta na birdie.”
Żeby lepiej zobrazować sytuację przeszedł on do szczegółów, opisując dołek, na którym ustrzelił „orła”: „ 15. to dogleg w prawo i raczej mało kto decyduje się tam atakować green driverem. Po prawej jest hazard i drzewa. Po lewej jest następne tee, również otoczone drzewami. Tam trzeba zagrać dobrze! Inaczej mamy kłopot.”

Fot: Adam Mitukiewicz
Gradi nie miał tam kłopotów. Zagrał ten dołek w dwóch uderzeniach, a cała runda zajęła mu dość oszczędne 61 uderzeń, czyli 10 uderzeń poniżej par! W sumie trafił tego dnia 10 birdie oraz eagla, ustanawiając rekord pola, z białych tee!
I pomyśleć, że jeszcze dzień wcześniej jego udział w turnieju stał pod sporym znakiem zapytania. Wszystko z powodu kontuzji: „W czwartek coś sobie zrobiłem w prawy nadgarstek. Odpuściłem ProAm, bo nie byłem w stanie grać. Zamiast tego poszedłem do fizjoterapeuty. Trochę się polepszyło i jazda! ”
Mateusz zagrał już wcześniej turniejową rundę 61, również na swoim polu, jednak wtedy zrobił to z żółtych tee. Oprócz tego dwukrotnie zagrał też wynik 63.
Nie ma co ukrywać – Gradi lubi grać niskie wyniki!

Fot: Adam Mitukiewicz
Co do niskich rezultatów to jak wieść gminna niesie i przypomina Mateusz, fantastyczny gracz podwrocławskiego klubu – Szkot Antony Kerr, wykręcił kiedyś jeszcze niższy turniejowy wynik – zapierające dech 59 uderzeń! Jednak był to rezultat uzyskany z żółtych tee, a to jest dość zasadnicza różnica. Anthony, który wygrał tegoroczną kategorię brutto amatorów, również przeszedł do historii Gradi Invitational, trafiając w niedzielę niesamowity hole in one na … osiemnastym dołku!
Przejdźmy do zasadniczej kwestii. Mateusz Gradecki, po zaledwie 4 miesiącach gry w szeregach zawodowców, głównie na Pro Golf Tour, zdążył już wywalczyć swoje pierwsze profesjonalne zwycięstwo! Po rundach 61 i 67 wyprzedził on pięcioma uderzeniami atakującego Czecha – Alesa Korinka oraz o trzynaście punktów – świetnie grających Maksa Sałudę i Kubę „Ossę” Ossowskiego. Piąty, gorszy o kolejne uderzenie był Łukasz Szadny, który gdyby nie dwie utopione piłki na osiemnastce, mógłby zakończyć rywalizację nawet na trzecim miejscu. Tuż za Łukaszem był Mike O’Brien, który w niedzielę popisał się fantastyczną rundą dnia – 65! Zremisował z nim wspominany – Anthony Kerr.

Fot: Strzały na fairwayu. Źródło: PGA Polska

Fot: Strzały na fairwayu. Źródło: PGA Polska

Fot: Strzały na fairwayu. Źródło: PGA Polska
Mateusz zapytany, czy nie odczuwał presji w rundzie finałowej, odparł: „ Był taki moment na drugiej dziewiątce. Wtedy Ales Korinek zaczął trafiać birdie za birdiem. Wiedziałem, że muszę na to odpowiedzieć, żeby mnie nie dogonił i również muszę trafiać swoje putty na birdie. Zrobiłem to. Na kluczowych dołkach: 13,14 i 15, gdzie Ales zagrał -3, nie dopuściłem do tego, żeby za dużo stracić i odpowiedziałem, grając tam tylko jedno uderzenie gorzej. To był dla mnie jednocześnie świetny trening trzymania nerwów na wodzy, podczas kluczowych fragmentów turniejowych.”
Taki właśnie jest Gradi. Pragmatyczny. Nie rozpamiętujący złych uderzeń, złych rund, czy złych turniejów, starający się myśleć tylko o tym co zrobić, żeby zagrać tak dobrze jak to tylko w danej chwili jest możliwe. Czasami jak każdy potrafi się „lekko zdenerwować”, ale teraz dzieje się to rzadko. Jeśli już się jednak zdarzy – próbuje on wykorzystać całą sytuację jako wentyl bezpieczeństwa, pozbywając się przy okazji złych emocji.
Mateusz to sportowiec z krwi i kości. Kiedyś był świetnie zapowiadającym się piłkarzem, grając w czasach juniorskich w Bór Oborniki Śląskie i Śląsku Wrocław. Na pytanie o to jak dobrym był piłkarzem odpowiedział w typowy dla siebie, przekorny sposób: „Dalej jak gram, to wszyscy się boją.”

Fot: Adam Mitukiewicz
Co lubi robić Gradi po wygranym turnieju? Na wysłane Messengerem pytanie – czy robimy szybki wywiad, odpowiedział: „Poczekaj chwilkę, gram w … fifkę! Zaraz skończę i oddzwonię.”
Jak powiedział, tak uczynił. Po dotkliwym rozgromieniu kuzyna 5:1, mógł już spokojnie odpowiadać na pytania.
***
Co zrozumiałe, prowadzi on w rankingu Alior Bank PGA Polska Tour i po rozegraniu ośmiu turniejów, zajmuje świetną czwartą pozycję w rankingu Pro Golf Tour. Teraz czekają go najpoważniejsze występy w dotychczasowej karierze zawodowej, w trzech kolejnych turniejach Challenge Tour – w Turcji, Hiszpanii i Portugalii. W Turcji, a może też w pozostałych dwóch turniejach, wystąpi również Adrian Meronk!
#GoGradi! #GoMeronk!
Wyniki turnieju: https://eagle2.pzgolf.pl/tournament/#/1628/livescore
Relacja PGA Polska z Gradi Invitational: http://golfchannel.pl/?news=mateusz-gradecki-zwycieza-w-gradi-invitational-by-john-deere
Więcej o Mateuszu: http://golfchannel.pl/?news=mateusz-gradecki-na-turniejowej-sciezce
Napisała: Kasia Nieciak