Dokąd zmierza Tygrys?
Historia wielkich powrotów Tigera Woodsa do gry jest długa, bogato udokumentowana i nie zawsze kończyło się to spektakularnym sukcesem. Każde z tych wydarzeń poruszało jednak wyobraźnię milionów kibiców, a nawet tych, którzy o golfie wiedzą tyle, że jest solidny i produkowany w kraju nad Odrą. Nie inaczej jest tym razem. Wszyscy spekulują czy, kiedy, gdzie i z jakim efektem najsłynniejszy Tygrys na trzeciej planecie od słońca powróci do gry.
Tych głośnych powrotów było w sumie osiem: 2003 Buick Open, 2006 US Open – Widged Foot, 2008 US Open – Torrey Pines, 2009 WGC Accenture Match Play Championship, 2010 Masters, 2011 Bridgestone Invitational, 2014 Quicken Loans National i 2016 Hero World Challenge! Powody dla których Tiger pauzował były różne. Zwykle były to kontuzje, operacje i rehabilitacja. Powszechnie znane są jego problemy z umęczonymi: kolanem, Achillesem i kręgosłupem. W 2006 roku wracał po dwumiesięcznej przerwie, spowodowanej żałobą po śmiercią taty. Z kolei Masters 2010 roku był areną jego pierwszego występu, od czasu rozpętania się skandalu obyczajowego, o którym mówił cały świat!
W 2008 roku, w Torrey Pines mogliśmy obserwować najbardziej dramatyczne zwycięstwo Tigera, powszechnie uważane za to największe i najbardziej spektakularne! Tygrys grał wówczas z wielkim zacięciem, potwornym bólem kolana i nawet nie ukrywanym grymasem na twarzy. Jak się później okazało miał rozszarpane więzadło w lewym stawie kolanowym oraz dwa pęknięcia przeciążeniowe w lewej piszczeli! Mimo to zdecydował się dokończyć dzieła i co wydaje się zupełnie nieprawdopodobne wygrał tam, w poniedziałkowej dogrywce, rozgrywanej jak to jest w zwyczaju podczas US Open na osiemnastu dołkach! Zszokowany Rocco Mediate ostatecznie musiał się pogodzić z faktem, że nie zdobył swojego pierwszego tytułu wielkoszlemowego! Tiger walczył wtedy mimo bólu i mimo kategorycznych prób wybicia mu z głowy takiej działalności przez lekarzy! Torrey Pines uważane jest za kwintesencję wielkości Tigera i jego wręcz nieludzkiej woli walki.
Ostatni z powrotów miał miejsce podczas turnieju, gdzie Tiger Woods występuje co roku w roli gospodarza, podczas Hero World Challenge, w grudniu 2016 roku. Tiger wracał wówczas po kolejnej operacji pleców, a druga runda zagrana w 65 uderzeniach spowodowała euforię jego fanów, osób dla których był on raczej obojętny, a nawet tych którzy wyraźnie za nim nie przepadali! Tiger się uśmiechał, a kiedy on się uśmiecha, wydaje się, że cały świat również się śmieje! W sumie nie zagrał on wówczas rewelacyjnie, w czasie całego turnieju notując 73, 65, 70, 76 i na osiemnastu graczy w stawce uplasował się na miejscu piętnastym. Zważywszy jednak na okoliczności i fantastyczną drugą rundę, był to świetny występ!
Tiger Woods nie musi już grać w golfa. Z finansowego punktu widzenia człowiek który zarobił do tej pory jakieś abstrakcyjne, dla przeciętnego śmiertelnika góry pieniędzy, nie powinien zbytnio martwić się o płacenie rachunków za prąd i gaz, ani o wiek emerytalny. Takich zmartwień nie powinny mieć też jego dzieci, wnuki, prawnuki i jeszcze z pięć dalszych pokoleń. W dodatku Tiger nie jest typem sportowca, który mógłby rozpuścić swoją fortunę, jak zrobili to np: Mike Tyson, John Daly, czy też Dennis Rodman. To na pewno mu to nie grozi. Jest wręcz znany z tego, że niechętnie szasta pieniędzmi, wykazując szczególną niechęć do rozdawania sutych napiwków. Zamiast tego lubi rozsądnie inwestować swoje gigantyczne pieniądze, nie żałując jednocześnie grosza na cele charytatywne.
Zresztą, nawet nie grając, Tiger i tak zarabia fortunę. Nie tylko zresztą on. Angel Ilagan- prezes Bridgestone, z którą to firmą prawie rok temu, Tiger Woods podpisał wieloletni kontrakt reklamowy, twierdzi, że nie niezależnie czy Mr.Woods gra w golfa, czy nie, cała branża i tak notuje korzyści. Ilagan zaznaczył wręcz, że:” Tiger to taki Michael Jordan golfa!” W grudniu 2016 roku Bridgestone podpisał z nim wieloletni kontrakt na grę piłkami firmy. Mimo, że od tego czasu Tiger w golfa nie gra, firma i tak zanotowała rekordowy wzrost w pierwszej połowie bieżącego roku!
Po Hero World Challenge nie było różowo. Był krecz, po granej w bólu pierwszej rundzie Dubai Desert Classic, kolejna operacja pleców i bogato udokumentowane w sieci, zatrzymanie przez drogówkę ledwo przytomnego Tigera, będącego pod wpływem wybuchowego koktajlu najróżniejszych substancji chemicznych, których nazw nie bylibyśmy w stanie nawet powtórzyć.
Podczas ostatniego Presidents Cup mogliśmy znowu oglądać odrodzonego Tigera, pełniącego tym razem zaszczytną funkcję asystenta kapitana drużyny amerykańskiej, w której to roli wypadł celująco! Jego autorytet i charyzma po prostu promieniowały! Znowu był uśmiechnięty i wyglądał na najszczęśliwszego Tygrysa na ziemi.
Tiger naprawdę nie musi grać w golfa. Problem w tym, że bardzo chce to robić, ponieważ to kocha! Chwilę temu pojawiły się filmy, na których widać go ponownie uderzającego piłki. W ślad za tym w świat poszła informacja, o zgodzie lekarzy na wznowienie regularnych treningów przez czternastokrotnego zwycięzcę turniejów wielkoszlemowych! Od razu pojawiły się spekulacje odnośnie miejsca ewentualnego powrotu Tygrysa do karuzeli turniejowej. Są też notowania bukmacherów obstawiające najróżniejsze scenariusze, typu jakie są szanse na pierwszą dziesiątkę, piątkę, a nawet wygranie majora w 2018 roku. Stawiając na to pieniądze możemy osiągnąć bardzo dużą stopę zwrotu! Oczywiście teoretycznie!
Na razie przewidywanie chociażby samego terminu i miejsca powrotu do gry, to delikatnie rzecz ujmując wróżenie z fusów. Tiger wróci, kiedy i jeśli będzie na to gotów! Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość!
http://www.golfchannel.com/video/tiger-tee-woods-takes-full-driver-swings/
Napisała: Kasia Nieciak