Francesco Molinari – Numero Uno.
Nie da się go nie lubić, skromny, niepozorny, jak na pełnokrwistego Włocha niespotykanie spokojny człowiek, wyciszony i oszczędnie uśmiechnięty. Znamy go od dawna, jednak teraz eksplodował pełnią talentu, wprawiając w osłupienie cały świat. Z rozmachem przeciera ślady włoskiego golfa.
Chicco&Dodo
Francesco Molinari urodził się 36 wiosen temu, w Turynie, jako młodszy o 21 miesięcy brat swojego starszego brata – Edoardo. Młodszy brat nazwany został przez tego starszego – Chicco, co w wolnym tłumaczeniu oznacza – Ziarnko. Starszy brat określany był przez Chicco jako Dodo, bez jakiejś specjalnej przyczyny. Po prostu Chicco nie był w stanie wymówić przepełnionego włoską melodyką imienia Edoardo i zgrabnie sobie to zadanie uprościł.
Dodo i Chicco wychowywani byli w klasycznej, szczęśliwej, włoskiej familii. Mama – Micaela pracowała jako architekt, a tata – Paolo był stomatologiem. W typowej włoskiej rodzinie nie mogło zabraknąć filaru, w postaci nieocenionych dziadków. Nie inaczej było i tutaj. To właśnie dziadek i babcia, przy wydajnej współpracy taty, byli pierwszymi nauczycielami przyszłych zdobywców Pucharu Świata i innych pokaźnych trofeów.
Edoardo i Francesco większą część dzieciństwa spędzali biegając po pięknym, parkowym, nieco przypominającym Rajszew – Circolo Golf Torino. Edoardo swoje pierwsze golfowe kroki stawiał w wieku ośmiu lat, towarzysząc tacie w wyprawach na pole. Dołączył do nich Chicco. Kariera obu braci ściśle się ze sobą łączyła. Początkowo Francesco szedł w ślady Edoardo. Później role nieco się odwróciły.
Braterstwo
Francesco pod niemalże każdym względem był przeciwnością brata. Inna osobowość, wygląd, rozmiar, sposób gry: „Byłem dużo bardziej precyzyjny z tee i częściej trafiałem na green. Edoardo był nieco dziki, za to jego krótka gra była niesamowita. Naprawdę nie wiem jak to możliwe, żeby tak się różnić, dorastając i trenując razem. ”
Rodzice posyłali synów na lekcje do Sergio Bertaina w ich rodzinnym klubie, jednak tak naprawdę wcale nie widzieli swoich synów w roli zawodowych golfistów. Bracia z błyskiem w oku rywalizowali ze sobą na każdym możliwym polu, w piłce nożnej, pływaniu, narciarstwie, tenisie stołowym. Golf stanowił znaczącą część tej rywalizacji, a oni uwielbiali swoje małe golfowe potyczki. Byli braćmi idealnymi. Nigdy nie było między nimi śladu niezdrowej rywalizacji, czy choćby cienia zazdrości. Nigdy się nie kłócili: „Cokolwiek robiliśmy, robiliśmy to razem. Dorastaliśmy i bez przerwy ze sobą rywalizowaliśmy. Zawsze byliśmy blisko z Francesco. Tak było i będzie. ”
Rywalizacja zrobiła z nich przyjaciół na zawsze. W 2006 roku Edoardo wygrał US Amateur, jako pierwszy kontynentalny Europejczyk i w ten sposób dostał zaproszenie na Masters. Długo nie zastanawiał się kto będzie jego caddym. Zresztą, obowiązywała dżentelmeńska umowa, którą zawarli będąc dzieciakami. Ktokolwiek zagra w turnieju wielkoszlemowym jako pierwszy – ten drugi targa jego torbę.
Ponieważ w Auguście tradycyjnie mistrz US Amateur gra przez pierwsze dwa dni razem z obrońcą tytułu, to właśnie wtedy Francesco, po raz pierwszy miał bliskie spotkanie z Tygrysem. Póki co tylko jako caddy. Bracia nie przeszli przez cut, a Tiger był trzeci. Ponad dekadę później w Carnoustie, Chicco srogo się zrewanżował …
W 2009 roku, w chińskim Mission Hills Golf Club zwyciężyli wspólnie w World Cup of Golf, zostając pierwszą włoską parą i zarazem pierwszymi braćmi, którzy zgarnęli to prestiżowe trofeum! Rok później w Walii, na legendarnym Celtic Manor, Molinari Brothers zostali pierwszym od 47 lat bratnim duetem, grającym w jednym Ryder Cup. W tym pamiętnym Pucharze Rydera, zapamiętanym głównie dzięki dramatycznemu, jednopunktowemu zwycięstwu Europy i jeszcze bardziej dramatycznej przegranej Mahana z McDowellem, panowie Molinari zdobyli … jeden punkt. Najpierw przegrali foursome z Mahanem i Zachem, później zremisowali z parą Kuchar/Cink. W Niedzielę Francesco dostał solidne cięgi od Tigera, a Edoardo zremisował z Rickiem Fowlerem.
Edoardo ostatnio triumfował w 2017 roku, w Trophée Hassan II. Na swoim koncie ma trzy triumfy European Tour, pięć Challenge Tour i jeden na egzotycznym Japan Tour. Bilans młodszego brata był z grubsza podobny. Do czasu!
Eksplozja talentu
Rok 2018 był przełomowy w karierze Francesco, kiedy to nastąpił istny wysyp zwycięstw ciężkiego kalibru. W maju wygrał w ociekającym historią Wentworth, we flagowym turnieju European Tour – BMW PGA Championship, gdzie pokonał dwoma uderzeniami Rorsa. Za miesiąc, w świetnym humorze i demolującej formie udał się za ocean, na Quicken Loans National. Rozgromił tam innych, z przewagą ośmiu uderzeń, wygrywając po raz pierwszy na PGA Tour. Po dwunastu latach od pamiętnego Masters, spotkania z Tigerem i atmosferą Wielkiego Szlema, był już gotowy na wielkie czyny!
Chicco nie miał sobie równych na The Open w Carnoustie! Został pierwszym włoskim zwycięzcą wielkoszlemowym, powstrzymując całą armię wielkich współczesnego golfa, w tym … Tigera Woodsa. Finałowa runda 69 pozwoliła ukończyć turniej z wynikiem -8, dwa uderzenia przed Rorsem, Rosem, Kisnerem i Schauffele. Kolejne uderzenia dalej był Tiger: „Rywalizowałem przeciwko wszystkim, nie tylko przeciwko niemu.”
Okazało się, że Carnoustie, osławione jako diabelsko trudne pole, wcześniej nie należało do jego ulubionych i czasami wręcz omijał je szerokim łukiem: „Tutaj jest wszystko, żeby być nerwowym.” Tymczasem Chicco wcale nie okazywał zdenerwowania, grając cały weekend bez nawet jednego bogeya: „Pole pobiło mnie kilkukrotnie w dwa pierwsze dni, a zagrać tutaj bez bogeya w weekend, to coś niesamowitego.”
Poprzednio, Włochem najbliższym wygranej wielkoszlemowej był wybuchowo ekspresyjny mentor Francesco – Constantino Rocca, który w 1995 roku, na Old Course, w St. Andrews przegrał dogrywkę z Johnem Daly, wcześniej dostając się do niej w sposób nieprawdopodobny. Po prostu, to nie był jeszcze czas dla Italii.
Francesco Molinari przeszedł do historii włoskiego golfa: „Po raz pierwszy czułem, że jestem na to gotowy. To mogło się wydarzyć, ale nie musiało. Widziałem jednak, że zrobię to co potrzebne, żeby to mogło się stać. Gra z Tigerem, spowodowała, że wszystko było jeszcze bardziej wyjątkowe.”
Na koniec sezonu okazało się jeszcze, że Chicco został pierwszym włoskim zwycięzcą europejskiego rankingu – Race to Dubai. Wcześniej była jednak pewna romantyczna wycieczka do Paryża…
Frankie & Tommy
Uczestnicy Ryder Cup to zawsze najlepsi z najlepszych. Zdarzają się też jednostki wybitne, a czasami wybitne duety! W tym roku obserwowaliśmy oba zjawiska. W Paryżu niepodzielnie rządził Superduet – Molinari/Fleetwood, zwany syntetycznie –„Moliwood”. Podbił on serca kibiców i dostarczył tony punktów drużynie. Wdzięk, poczucie humoru, uśmiech, wzajemne uwielbienie, chemia oraz ogromne serce do walki – wszystko tam było! Tommy i Chicco niczym walec przejechali się po kolejnych przeciwnikach, stających na ich drodze, miażdżąc wszystkich bez pardonu, w stylu niebudzącym wątpliwości kto rządzi na Le Golf National.
Na dzień dobry zgnietli w fourballu duet – Tiger /Kapitan Ameryka: 3&1. Po południu roznieśli 5&4 parę przyjaciół z dzieciństwa – Justin Thomas/ Jordan Spieth! W sobotę rano ponownie zdemolowali 4&3 panów Woodsa i Reeda. Po południu pogrążyli 5&4 ekipę Woods/DeChambeau, która na długo przed turniejem zapowiadana była jako oczywiste zestawienie młodości i doświadczenia.
Nie było nawet ważne przeciwko komu grał „Moliwood”. W swoim natchnieniu pokonaliby każdą kombinację, która by się napatoczyła. Kiedy zestawimy to wszystko z faktem, że 27 – letni Tommy debiutował w Ryder Cup, demolka budzi jeszcze większy zachwyt.
Pikanterii dodaje kolejny szczegół. Frankie, jak wołał na niego Tommy, do tej pory nigdy nie wygrał ani jednego meczu w swoich dwóch wcześniejszych występach Ryder Cup, notując dwa remisy i przyjmując z pokorą cztery porażki.
Oczywiście, „Moliwood” z czterema zwycięstwami przeszedł do annałów golfa, zostając najlepszą parą w historii europejskich występów Ryder Cup i wyrównując rekord z 1979 roku, należący do amerykańskiego duetu Larry Nelson/Lanny Wadkins! Dotychczasowy europejski rekord 3.5 punktów należał do legendarnych hiszpańskich matadorów – Seve Ballesteros/Jose-Maria Olazabal.
Sam Frankie przeszedł do historii, zostając pierwszym Europejczykiem z pięcioma zwycięstwami w jednym Ryder Cup! Wcześniej tylko trzech Amerykanów zdołało zarejestrować pięć wygranych: Gardner Dickinson, Larry Nelson i sam Arnold Palmer. Poprzedni, najlepszy europejski wynik należał oczywiście do Mr. Ryder Cup – Iana Jamesa Poultera, który w 2012 roku wygrał we wszystkich czterech meczach.
Na koniec – to właśnie Molinari, demolując Mickelsona, dostarczył ostatni, brakujący punkt dla Europy, pieczętując wygraną w 42. Ryder Cup!
Co było dalej?
Od czasu elektryzujących wydarzeń 2018 roku na Le Golf National, po których ten artykuł został napisany, w marcu 2019 roku Francesco zdążył jeszcze wygrać po raz drugi na amerykańskiej ziemi, w superprestiżowym Arnold Palmer Invitational, pokonując dwoma uderzeniami Matthew Fitzpatricka. Szalał też w kwietniowym Masters, do momentu niedzielnej katastrofy na dołkach 12 i 15, grając na obu do wody, notując tam dwa okrągłe double i spadając z pozycji lidera na miejsce piąte z dwoma uderzeniami straty do zwycięzcy – Tigera Woodsa!
Latem tego roku przeprowadził się wraz z żoną Valentiną i dziećmi – Tommaso i Emmą z okazjonalnie mglistego Londynu, gdzie mieszkał przez ostatnich 11 lat, do zawsze słonecznej Kalifornii. Od czasu triumfu w Bay Hill dość wyraźnie przygasł, borykając się również z delikatną kontuzją pleców. Dodo z kolei również nie dopisał żadnego zwycięstwa od czasu triumfu w Maroku.
Być może bracia szykują jakiś wielki, włoski ritorno.
Forza Chicco!
Napisała: Kasia Nieciak
Zdjęcie główne z Le Golf National: Kasia Nieciak
Artykuł opublikowany w magazynie Golf&Roll, w grudniu 2018 roku.
Za zgodą redakcji trafił też na nasze łamy.