Mateusz Gradecki, Fotos: Filip Naglak

Maroko ugościło polską ekipę: wiatrem, deszczem i chłodem!

W resorcie Prestigia Golf pod Casablancą trwa w najlepsze trzeci turniej roku ligi Pro Golf Tour – Open Prestigia 2018. Jest to zarazem trzeci profesjonalny występ Mateusza Gradeckiego w tym roku. W dwóch poprzednich, które odbywały się w Egipcie Gradi zajął odpowiednio 6 i 13 miejsce, w obydwu z nich grając w rundzie finałowej w ostatniej, czyli zgodnie z golfową logiką – najlepszej grupie. W rankingu Pro Golf Tour Mateusz plasuje się na świetnej – dziesiątej pozycji!

Po dwóch rundach nastąpi cut, przez  który przebrną tylko zawodnicy z najlepszymi 40. wynikami. Na zwycięzcę czeka sympatyczne 5000 euro, a cała pula nagród wynosi 30 000 euro. Turniej odbywa się na dwóch polach: The Tony Jacklin (par 72) i Palmerie Country Club (par 71).

Dzięki szybkim łączom internetowym udało mi się w niedzielę wieczorem porozmawiać z Filipem Naglakiem, który na miejscu jest częścią Team Gradi, pełniąc odpowiedzialną funkcję caddiego. Okazało się, że Filip – członek zarządu PGA Polska, wieloletni trener Kadry Narodowej i certyfikowany trener TPI, nie pierwszy raz targa torbę Mateusza. Robił to już jakieś 3 lata temu w Czechach, kiedy Gradecki był jeszcze zdolnym do wszystkiego amatorem. Jak podkreśla Filip: „Teraz i wtedy to zupełnie inna historia. Mateusz to aktualnie zupełnie inny gracz. Prawdziwy profesjonalista!”

Trzecim członkiem Team Gradi jest trzeci Wrocławianin, psycholog sportowy – Dariusz Nowicki. Jak tłumaczył Filip, zarówno on jak i psycholog nie ingerują w normalną rutynę Gradiego, starając się natomiast  być pomocnymi, kiedy on tego potrzebuje i na taki sposób jaki mu odpowiada. Psycholog podczas turnieju stara się przede wszystkim jak najwięcej obserwować. Na narady, analizy i wnioski przyjdzie czas później.

Na polu The Tony Jacklin Gradi zagrał dzisiaj w najgorszych możliwych warunkach 2 uderzenia poniżej par, grając 6 birdie i 4 bogeye. Filip opisał warunki pogodowe jako „raczej nieprzychylne”. Co może nam się wydawać trochę zaskakujące, w słynnej Casablance srogo wiało, deszcz padał w poprzek i było naprawdę zimno.

Poważnie podchodzący do swoich obowiązków caddy musiał naprawdę dbać o swojego podopiecznego, robiąc wszystko to co w takich ciężkich warunkach dobry caddy powinien robić.  Mateusz przede wszystkim nie mógł zmoknąć i musiał mieć suche kije oraz ubrania. Potrzebne mu były też wyostrzone zmysły, dlatego Filip dbał, żeby odpowiednio posilał się w trakcie rundy. W ruch poszły banany, batoniki i napoje.

Filip był pod wrażeniem „krótkiej gry” Gradeckiego, który puttuje jak szatan z siódmej klasy, a jego pitching z około 60 metrów określił on jako fenomenalny! Dzisiaj nie obyło się niestety bez dwóch utopionych piłek na dołkach: 6 i 17, co w obu przypadkach doprowadziło do deprymującego bogeya. W trakcie naszej rozmowy Gradi podliczył ile zagrał puttów i okazało się, że było ich okrągłe 27, co jest miłą dla oka liczbą, zwłaszcza w tak trudnych warunkach.

Team Gradi przenosi się w poniedziałek na pole Palmerie Country Club, gdzie Mateusz  powinien powalczyć o jak najlepszą pozycję przed rundą finałową. Prognozy pogody nie są uspokajające i również nie ma być przyjemnie.

Na prowadzeniu po pierwszym dniu, z fantastycznym wynikiem (-8) znajduje się Francuz o mało francuskim nazwisku Schwartz, za to o śpiewnym francuskim imieniu Antoine  i Niemiec – Jonas Kolbing.

***

Dzielnie walczyli też Grzegorz Zieliński, Adrian Kaczała i Kuba Piotrowski – pozostali Trzej Muszkieterowie PGA Polska, biorący udział w turnieju. Teleportowali się oni do Maroko wprost z Hiszpanii, gdzie urządzili sobie zimową bazę treningową. Nie obyło się oczywiście bez perturbacji. Najpierw musieli oni czekać ponad 4 godziny na spóźniony prom do Afryki, by następnie kolejnych kilka godzin użerać się z marokańskimi celnikami, którzy przez prawie 2 godziny przetrzymali ich na drodze do Casablanki.

Do Casablanki dotarli wreszcie bardzo spóźnieni i jeszcze bardziej zmęczeni. Zagrali też rundę treningową i następnego dnia pozostały im opary paliwa. W tych niełatwych okolicznościach najlepiej z „hiszpańskiej” części polskiej ekipy poradził sobie Grzegorz Zieliński, który podobnie jak Adrian i Kuba zmagał się z polem Palmerie Country Club. Swój rezultat określił jako: „najlepsze 75 jakie zagrał w życiu.” Adrian i Kuba zanotowali odpowiednio 79 i 84. Walka trwa dalej!

 

Połamania kijów!

 

http://www.pga.de/open-prestigia/articles/open-prestigia-livescoring.html?year=2018

 

Napisała: Kasia Nieciak

Golfowe Newsy
Partnerzy oficjalni