Kapitanowie o Kapitańskim!

W First Warsaw Golf odbył się Captains’ Day, na który zapraszali Kapitanowie Klubu i gospodarze wydarzenia, znani, lubiani i zakochani w golfie: Tomek Iwan i Mariusz Czerkawski! To była świetna okazja, żeby trochę z nimi porozmawiać i dowiedzieć się nieco więcej o turnieju i ich golfowej pasji. 

 

 

Tomek Iwan rozpoczynał przygodę z piłką w Jantarze Ustka, jest piłkarzem takich klubów jak Feyenoord Rotterdam i PSV Eindhoven, 40-krotnym reprezentantem Piłkarskiej Kadry Narodowej, dyrektorem Reprezentacji Polski w latach 2013-2018, golfistą z niegdyś handicapem 10, wracającym teraz do poważnej gry.

 

 

Mariusz Czerkawski to wychowanek GKS Tychy, olimpijczyk z Albertville, zawodnik z 12-letnim stażem w najlepszej hokejowej lidze świata – NHL, w której wystąpił również w Meczu Gwiazd, zawodnik Boston Bruins, Edmonton Oilers, czy New York Islanders, bohater wywiadu rzeki – „Życie na lodzie” i golfista z wyśrubowanym handicapem i potężnym uderzeniem.

 

 

Tomka zastałam wirtualnie w Londynie, gdzie teleportował się natychmiast po Captains’ Day. Postanowiłam nieco z nim porozmawiać, na tematy golfowe i nie tylko. Rozmowę telefoniczną przeprowadziliśmy w niedzielę, kiedy Tomek wracał prosto ze stadionu, z charytatywnego Meczu Gwiazd, zorganizowanego z okazji 250-lecia polsko – brytyjskich stosunków dyplomatycznych. Tomek był grającym trenerem oraz kapitanem drużyny polskiej, która spotkała się z Anglikami ponownie po długich dwunastu latach. Warto dodać, że rywale Polaków to aktualni Mistrzowie Świata w tej konkurencji! W polskiej drużynie wystąpili między innymi: Piotr Świerczewski i Patryk Czerniejewski-zdobywcy goli, Rafał Maserak, który strzelił aż dwie bramki, Tomek i Rafał Mroczek, Radosław Majdan, Robert Moskwa, czy Jarek Jakimowicz.

 

 

Tomek w pewnym momencie musiał wstrząsnąć swoją drużyną: „Pierwszą połowę przegrywaliśmy 1:3 i nic nie zapowiadało, że wszystko dobrze się skończy. W przerwie, w szatni była szybka reprymenda i ekipa wyszła odmieniona. Cztery tysiące kibiców polskich stworzyło fajny doping i trzeba było wziąć się do roboty. Wszystko skończyło się wynikiem 4:4!”

 

Pytany o Captains’ Day opowiadał: „To był bardzo fajny turniej. Mimo niekorzystnych prognoz, dopisała pogoda. Grała około setka golfistów. Flagi były łatwo ustawione. Wieczorem przygrywał DJ, moja firma eventowa zrobiła scenę, światełka i było bardzo sympatycznie. Brutto, ze świetnym wynikiem 72, zwyciężył młody Michał Jankowski, który tym samym zgarnął reprezentacyjną koszulkę z numerem 21 – Mariusza, oczywiście z jego autografem. Koszulkę, którą przygotowałem ja, reprezentacji Polski, ze wszystkimi autografami członków drużyny z Mistrzostw Świata w Rosji, na czele z Robertem Lewandowskim i Adamem Nawałką, wywalczył z kolei Piotr Łazowski, z najlepszym wynikiem strokeplay netto. Ja z wynikiem 69 zająłem po countbacku trzecie miejsce. Zagrałem 88 uderzeń, z ósemką na osiemnastce! I tak jestem zadowolony, zagrałem poniżej handicapu, z wodą na ostatnim dołku, nie jest źle! Cieszę się bo powoli wracam do dawnej formy. Kiedyś miałem handicap 10, jednak przez pięć lat pracy jako Dyrektor Reprezentacji Polski zupełnie nie miałem czasu na golfa. ”

 

 

Pytany o swoje golfowe początki odpowiedział: „Zaczynałem jakieś siedem lat temu. Podczas turnieju Deutsche Bank wraz z grupą sportowców i artystów  dostaliśmy w prezencie kurs na zieloną kartę na Lisiej Polanie, pod okiem Arka „Krokodyla” Rutkowskiego. Było nas tam wtedy z 10 osób, wśród nich na przykład Radek Majdan i Piotr Świerczewski. Z tej ekipy chyba tylko ja przetrwałem i wciąż namiętnie gram w golfa. Dodam też, że w pierwszym roku mojej gry trafiłem hole in one na Lisiej Polanie, na czwartym dołku. Wydarzyło się to podczas rundy treningowej, jednak nie grałem sam więc są świadkowie. Na początku tego sezonu otrzymaliśmy z Mariuszem propozycję od Taviego objęcia funkcji Kapitanów Klubu, na co oczywiście z radością przystaliśmy. Uważam, że jest to fajna sprawa, fajny pomysł i wyszedł z tego też bardzo fajny turniej.”

 

 

***

 

W poniedziałek z kolei miałam okazję porozmawiać z Mariuszem. Interesowały mnie zwłaszcza jego pierwsze kroki w golfie „Z golfem miałem już do czynienia w Sztokholmie. Większość kolegów z drużyny grała, a ja dziwiłem się, co oni w tym widzą. Zupełnie mnie ten sport nie ruszał. Później jak byłem w Stanach, sytuacja była bardzo podobna. Koledzy grali, a ja nie rozumiałem, gdzie tam były emocje, po co wstawać wcześnie rano i lecieć na pole. Zupełnie mnie to nie pociągało. Tak naprawdę wszystko zaczęło się dopiero, kiedy będąc już na emeryturze sportowej w 2009 roku wróciłem do Polski. Kolega Andrzej Miękus, który kilka lat wcześniej wraz z Dorotą Zawadowską stworzył nową odsłonę pola Mazury Golf&Country Club w Naterkach, przycisnął mnie do muru i powiedział -Mario, daję Ci sprzęt i trenera i musisz zrobić zieloną kartę. Zgodziłem się, ale postawiłem warunek–kije muszą być na lewą stronę. On spytał się czy zwariowałem, ponieważ wydawało mu się, że wszyscy grają na prawą stronę, a ja w dodatku jestem przecież praworęczny. Wytłumaczyłem mu, że chcę tak machać kijem golfowym jak robiłem to z kijem hokejowym, gdzie w moim przypadku ręką dominującą była ręka prawa. Andrzej powiedział, że w tej sytuacji wykombinuje odpowiednie kije. Oprócz tego, jako szef magazynu Golfmania zorganizował akcję, w której znani ludzie mieli pod okiem trenerów uczyć się razem gry w golfa. Byli tam również Rafał Bryndal i Bartek Topa. To właśnie dzięki tej akcji zaraziłem się golfem na dobre i zacząłem grać.

 

 

Pytając o pierwszy hadicap, usłyszałam: „Ze mną jest tak. We wszystkim co robię najpierw chcę się nauczyć podstaw, żeby móc wypłynąć na szersze wody. Jestem za tym, żeby najpierw iść na driving, nauczyć się grać, poznać reguły, nie przeszkadzać innym, nie spowalniać tempa, itd. Podobnie myślał też Robert Rozmus, z którym wtedy czasami trenowałem i rozmawiałem o golfie, a który z podobnym podejściem przesiedział prawie rok na strzelnicy. Ja nie wychodziłem w pole jakieś 3-4 miesiące. Poszedłem tam dopiero po wybiciu tysięcy piłek. Jak już trafiłem kilka razy na pole, to wypadałoby mieć handicap. Poszedłem z jakimś kolegą na pole w Rajszewie i podczas mojej pierwszej rundy zagrałem chyba 96. Na wieść o tym Wojtek Pijanowski przyznał mi mój pierwszy handicap, dedukując, że skoro zagrałem 96 to on stwierdził, że powinienem mieć handicap 22. Oczywiście potem przez pół roku nie mogłem na to zagrać, a w pierwszym turnieju zanotowałem od razu 106. Później jednak postępy były niebywałe, bo wyśrubowałem handicap do czterech, po czterech latach gry. I tak już zostało do dzisiaj. Krążę cały czas gdzieś wokół tej cyfry. Wydaje mi się, że wiem coraz więcej o swingu i innych rzeczach, ale niestety to nie działa tak, że cały czas idzie się w dół. Niestety wolę grać z kolegami niż mozolnie trenować. W dodatku preferuję powywalać długie uderzenia niż poćwiczyć puttowanie, czy krótką grę, wiedząc przy tym doskonale gdzie tak naprawdę najbardziej się punktuje.”

 

***

 

Turniej Captains’ Day rozegrany został w czterech klasyfikacjach. Odbyły się również konkursy dodatkowe, a dla chcących spróbować swoich sił w nowej dla nich dyscyplinie sportu przygotowano również Akademię Golf&Fun. Golf Channel Polska był patronem medialnym całego wydarzenia.

W poszczególnych kategoriach nagrodzeni zostali:

strokeplay brutto

1-Michał Jankowski 72

 

1 grupa HCP strokeplay netto

1 – Krzysztof Zabielski 69

2- Maciek Paprocki 70

3 – Antek Strzelecki 72

 

2 grupa HCP strokeplay netto

1 Piotr Łazowski 68

2 Michał Bieńkowski 69

3 Tomek Iwan 69

 

3 grupa HCP Stableford netto

1 Michał Szramowski 38

2 Piotr Niebrzydowski 38

3 Tomasz Radwan 36

 

Longest Drive – Marcel Zięba , Ewa Latoszek, Antek Strzelecki

Closest to the Pin – Krzysztof Zabielski 0,3 m! Dominik Reszetko 1,32 m , Piotr Kruszewski 2,08 m

 

Pełne wyniki: TUTAJ

 

Wielkie podziękowania za barwną opowieść dla: Tomka Iwana i Mariusza Czerkawskiego!

 

Przepytywała i napisała: Kasia Nieciak

 

Golfowe Newsy
Partnerzy oficjalni