Zdjęcie: PAP/EPA.

Blixt i Smith ze śmiechem obejmują prowadzenie po 54 dołkach

Zabawa przychodzi bardzo łatwo parze Jonas Blixt i Cameron Smith, którzy śmiali się przez całą bezbłędną rundę, po której objęli 4-uderzeniowe prowadzenie przed finałowym dniem na Zurich Classic of New Orleans.

Ta przewaga zdaje się jeszcze większa biorąc pod uwagę, że finałowa runda będzie rozegrana w formacie Four Ball. Zgodnie z prognozą, prędkość wiatru ma osiągać w porywach 35 mil na godzinę. Z tego powodu, goniące drużyny będą musiały zagrać wynik w niskich 60-kach, żeby mieć jakąkolwiek szansę na dogonienie Blixta i Smitha, którzy teraz mogą dzielić się presją prowadzenia po 54 dołkach.

Smith, 22-letni Australijczyk przeprowadził się do Jacksonville, mniej niż rok temu i zaprzyjaźnił z Blixtem, 33-letnim Szwedem. Mają tego samego trenera, chociaż obaj wyglądają jakby nigdy nie widzieli wnętrza siłowni. „Nie, właściwie to nie ćwiczymy” – powiedział Blixt. „Mamy tego samego fizjoterapeutę”.

Caddie Smitha, Sam Pinfold, mieszka z Blixtem i podobno jest głównym powodem ich partnerstwa. „Nie rozmawialiśmy ze sobą, załatwiliśmy to przez naszych caddich” – zaśmiał się Blixt.

W Nowym Orleanie chichotali na każdym wywiadzie i ubierali się w kolorystycznie podobne stroje. Były oczywiście pewne nieścisłości przed piątkową rundą – Smith musiał wrócić do swojej sypialni, żeby założyć białe spodnie – lecz mogliby nawet założyć kwiatowe koszulki i szorty, a i tak graliby dobrze. Po zagraniu (62) w rundzie Four Ball, objęli 1-uderzeniowe prowadzenie po połowie turnieju.

Bardziej niż wybór ubiorów, Blixta i Smitha łączą porównywalne style gry. Obaj uderzają na średnią odległość i polegają na swojej celnej krótkiej grze; Blixt jest jednym z najlepiej puttujących na TOUR, a Smith prowadzi w uderzeniach zyskanych wokół greenu.

Przez 54 dołki nie zrobili ani jednego bogeya – statystyka, która jeszcze bardziej imponuje ze względu na to, że każda inna drużyna straciła przynajmniej trzy uderzenia.

„To po prostu dobra zabawa” – powiedział Blixt. „Tak jak się grało w dzieciństwie. Wychodzi się i po prostu dobrze się bawi, starając się zrobić jak najwięcej birdie. Nie czuję żadnego stresu i nie ma żadnej presji. On mnie zawsze wspiera, a ja staram się odwdzięczać”.

Bardzo bliscy przyjaciele i mieszkańcy Aiken, Kevin Kisner oraz Scott Brown, którzy zagrali w sobotę najniższy wynik (67) w formacie Foursome, mają przed sobą zadanie dogonienia grupy liderów. Ich wynik nie był niespodzianką, lecz było nią to, że wcześniej nie byli na szczycie tabeli. Ta dwójka zna się odkąd mieli po 10 lat.

„Dużo ze sobą gramy” – powiedział Kisner. „Możemy po prostu powiedzieć o każdym swoim uderzeniu i ten drugi od razu wie o co chodzi”.

Charley Hoffman i Nick Watney, również cztery uderzenia z tyłu, nie są aż tak blisko, lecz i tak są bardzo solidnymi zawodnikami , którzy potrafią sobie poradzić nawet z tak trudnymi warunkami.

„Ktoś prawdopodobnie zagra -9 lub -10” – powiedział Watney. „Mam nadzieję, że to nie będą ci przed nami”.

Celem Jordana Spietha i Ryana Palmera w finałowej rundzie jest wynik (62) i zakładają, że to im zapewni zwycięstwo w niedzielę. Teksańczycy powinni być jeszcze bliżej zwycięstwa, gdyby nie stracili w sobotę czterech uderzeń z odległości pięciu stóp od dołka, włącznie z demoralizującym krótkim puttem na 18 dołku. Teraz są pięć uderzeń z tyłu i potrzebują bardzo dobrego wyniku w finałowej rundzie żeby zostać pierwszą zwycięska drużyną od 1981 roku.

„Jutro damy z siebie wszystko” – powiedział Palmer. „Mamy naprawdę dużą szansę”.

W trybie Four Ball gracze bardzo łatwo dają się sprowokować do bardziej agresywnej gry. Kluczem do sukcesu w tym formacie jest jak najwięcej dwu-puttów na birdie, na jak największej ilości dołków. Należy zapewnić, że będzie to gra drużynowa i trafiać na birdie w odpowiednim momencie.

„Dobrze nam to wychodziło” – powiedział Blixt. „Musimy po prostu kontynuować taką grę”.

 

Ryan Lavner, tłumacz: Jacek Gazecki

Golfowe Newsy
Partnerzy oficjalni